Prezesi spółdzielni mieszkaniowych złożyli w Sejmie własny projekt zmian w ustawie spółdzielczej
Popierają go spółdzielnie mieszkaniowe zrzeszone w 14 związkach rewizyjnych. Swój projekt zgłosiły jako obywatelski. Udało się im zebrać prawie 379 tys. podpisów. Został więc przyjęty do laski marszałkowskiej i skierowany do pierwszego czytania.
Jest to nowelizacja ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. W tej chwili stanowi ona zbiór niespójnych uregulowań. To efekt ośmiokrotnej nowelizacji tej ustawy, które wymusił na Sejmie siedmiokrotnie Trybunał Konstytucyjny. Autorzy propozycji chcą to zmienić i uporządkować przepisy, przy okazji zaś proponują powrót mało popularnych rozwiązań.
Projekt reaktywuje więc m.in. własnościowe prawo do lokalu. W tej chwili nie można budować nowych tego typu mieszkań. Ustawa dopuszcza tylko przekształcanie lokatorskiego prawa we własnościowe w starych blokach, stojących na gruncie, do którego spółdzielni nie przysługuje ani prawo własności, ani użytkowania wieczystego.
Związki rewizyjne chcą także, by wróciły zasady wykupu mieszkań lokatorskich sprzed 31 lipca 2007 r. (wtedy weszła w życie nowela przewidująca tanie uwłaszczenie). Proponują więc, by spółdzielcy spłacali dług czynszowy i kredytowy ciążący na lokalu (łącznie z kwotą umorzenia). Ponadto mieliby wpłacać różnicę między wartością rynkową tego lokalu a zwaloryzowaną wartością wniesionego wkładu mieszkaniowego (lub jego części). Jeżeli natomiast spółdzielnia mieszkaniowa korzystała z pomocy publicznej, to wtedy wspomniana różnica byłaby pomniejszana o połowę.
Projekt przewiduje ponadto, że walne zgromadzenie spółdzielni będzie mogło wprowadzić (jeżeli zechce) bonifikatę większą od ustawowej. Kiedy kilka lat temu obowiązywały tego rodzaju zasady, za przewłaszczenie płaciło się od 20 tys. do 40 tys. zł.
W tej chwili jest inaczej. Spółdzielcy muszą wprawdzie spłacać dług czynszowy i kredytowy ciążący na lokalu, nie muszą wnosić jednak dodatkowych opłat, ale jedynie sumę będącą odpowiednikiem nominalnej wartości kredytu lub dotacji w części przypadającej na dany lokal (jeżeli spółdzielnia z nich korzystała).
Autorzy projektu chcą przywrócenia zasad wykupu mieszkań lokatorskich
W latach 60. – 90. ubiegłego wieku spółdzielnie budowały mieszkania lokatorskie za tanie państwowe kredyty. Spłatą części kredytu byli obciążeni spółdzielcy (w opłatach za mieszkanie), część zaś państwo umarzało. Spółdzielnie zwracają jednak do budżetu umorzoną część, jeżeli członek spółdzielni wykupi mieszkanie. I tę kwotę musi zapłacić spółdzielni spółdzielca. Nie jest ona duża – rzędu od kilku do kilkuset złotych.
Projekt przewiduje też powrót do zebrań przedstawicieli. Spółdzielnia będzie musiała wprowadzić do statutu zapis w tej sprawie. Jeżeli tego nie zrobi, to duże spółdzielnie mieszkaniowe będą mogły dzielić walne zgromadzenie tak jak obecnie na części. Przypomnijmy, że kilka lat temu wprowadzony do ustawy zapis zastąpił zebrania przedstawicieli walnymi zgromadzeniami w częściach.
Był on jednak tak nieprecyzyjny, że wiele spółdzielni nadal zwoływało zebrania przedstawicieli. Powstało wielkie zamieszanie, ponieważ członkowie zaczęli uchwały tych zebrań zaskarżać do sądów, a te różnie do tej pory rozstrzygają.
Projekt krytykuje Krajowy Związek Lokatorów i Spółdzielców. Nawoływał nawet, by się pod nim nie podpisywać, kiedy zarządy spółdzielni zbierały podpisy.
źródło - [Rzeczpospolita - Nieruchomości z dnia 12-08-2010]