Szukaj nieruchomości


Kwadrat Nieruchomości

Ogrzewanie: oszczędzanie wielopoziomowe

10
10/12
Ogrzewanie: oszczędzanie wielopoziomowe
Opublikowano dnia 10 pa¼, 2012

Oszczędzanie na ogrzewaniu to rozgrywka wielopoziomowa. Trzeba wziąć pod uwagę źródło ciepła, rodzaj paliwa, instalacji i energochłonność budynku. Prostej recepty na wygraną nie ma.

 

Jedno jest pewne: na ogrzewanie wydajemy dużo, a będziemy wydawali jeszcze więcej. Jak wynika z danych Eurostatu i Home Broker koszty ogrzewania to ponad połowa tego, ile płacimy za utrzymanie mieszkania. Rocznie przeciętna rodzina przeznacza na to 5,8 tys. zł, tyle ile islandzka. Możemy pocieszać się, że Niemcy wydają trzy razy więcej, jednak nie znaczy to, że powinniśmy przestać szukać oszczędności.

Poziom pierwszy: źródło ciepła

Kto mieszka w bloku, ten ma problem źródła ciepła z głowy. Najczęściej korzysta z sieci ciepłowniczej, a więc energii, którą wyprodukuje miejscowy dostawca. To nie takie złe rozwiązanie. Przeciętne, miesięczne koszty ogrzania lokalu o powierzchni 60 m2 wyniosą wówczas około 222 zł (dane GUS).

Dla porównania, ogrzewający nieruchomość gazem ziemnym zapłacą 280 zł, a używający gazu płynnego lub oleju opałowego aż 440 zł miesięcznie. Jeszcze drożej będzie kosztowało ogrzewanie elektryczne. W przypadku instalacji jednofazowej, około 590 zł, a dwufazowej 500 zł miesięcznie.

Oszczędniej mogą ogrzewać nieruchomość ci, którzy używają pelet lub drewna opałowego. Miesięczne koszty to w ich przypadku odpowiednio 210 i 170 zł. Najtaniej wychodzi węgiel kamienny, 160 zł miesięcznie. Tyle tylko, że te źródła energii mogą wykorzystywać głównie ci, którzy mieszkają we własnych domach.

Poziom drugi: efektywność energetyczna budynku

Niezależnie od tego, jakie jest źródło ciepła, duże znaczenie dla ostatecznych kosztów ogrzewania ma efektywność energetyczna budynku. Ta zależy przede wszystkim od technologii, w której nieruchomość wykonano. Ważny jest także jej wiek.

Przykładowo, jak wynika z wyliczeń Dolnośląskiej Agencji Energii i Środowiska, roczne zapotrzebowanie na energię w przeliczeniu na metr kwadratowy budynku (słynny wskaźnik E) to dla domów postawionych przed 1966 rokiem 350 kWh. W przypadku bloków z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych już tylko od 260 do 200 kWh rocznie. Nowe budownictwo jest nawet oszczędniejsze (120 kWh).

Najlepiej wypadają budynki energooszczędne i pasywne, stawiane w taki sposób, aby zminimalizować straty ciepła. W ich przypadku roczne zużycie energii w przeliczeniu na m2 nie powinno być wyższe niż (odpowiednio) 80 i 115 kWh.

Poziom trzeci: docieplenie

Każdy budynek można oczywiście próbować docieplić. Są na to pieniądze, są specjaliści, którzy się tym zajmują. Ważne jest to, co znajdzie się na ścianach, ale także takie elementy jak okna, drzwi czy rodzaj poszycia dachowego.

Skąd wiadomo, że docieplenie działa? Wystarczy spojrzeć na dane przedstawiane przez ekspertów firmy Ytong. Wynika z nich, że przez ściany zewnętrzne ucieka nawet 30 proc. ciepła. Przez nieszczelne okna i drzwi - do 15 proc.

Tylko wymiana okien na takie z niższym współczynnikiem U (oznaczającym przepuszczalność) pozwoli zatrzymać wewnątrz jedną trzecią ciepła więcej. To rachunek o 5 proc. niższy. Docieplenie ścian pozwala go obniżyć o kolejne dziesięć procent. A wymiana wentylacji na mechaniczną - następne 20-25 proc.

Czasem wystarczy zamontować za wiszącymi na ścianach grzejnikami izolacyjne ekrany z folii aluminiowej. Ich koszt jest niewysoki, a oszczędność spora. Ekran odbija ciepło, w efekcie czego wydajność kaloryferów jest o około 10 proc. wyższa.

Poziom czwarty: rodzaj instalacji grzewczej

Pewne znaczenie ma także rodzaj wybranej instalacji grzewczej. Tradycyjnie w większości budynków montowane są kaloryfery. Jednak zastosowanie bardziej przemyślnych rozwiązań pozwala sporo zaoszczędzić.

Jednym z bardziej popularnych w ostatnim czasie sposobów dostarczania ciepła do domu jest ogrzewanie podłogowe. Panuje przekonanie, że można dzięki niemu obniżyć rachunki za energię cieplną nawet o 30 proc. Tak nie jest.

Co prawda ogrzewanie podłogowe pozwala efektywniej wykorzystać produkowane ciepło, ponieważ komfort cieplny odczuwamy przy niższej temperaturze powietrza, jednak oszczędności nie będą aż tak duże. Można je porównać z tymi, które odczujemy zmniejszając temperaturę w mieszkaniu o 1 stopień (czyli około 5 proc. rocznie).

Warto także wykorzystywać urządzenia regulacyjne, takie jak sterowniki źródła ciepła (to w domu). Za jego pomocą można programować temperaturę na różnych poziomach w różnych pomieszczeniach i w różnym czasie.

A jeśli ktoś nie chce robić dużych przeróbek, może pomyśleć o czym innym. Na przykład o odsunięciu mebli od grzejników na odległość 10 cm lub zamontowaniu parapetów i półek nad kaloryferami. W ten sposób zaoszczędzić można nawet 10 proc. ciepła.

Poziom piąty: świadectwo energetyczne

Teoretycznie istnieje sposób, żeby przeskoczyć wszystkie opisane wyżej poziomy i poznać energochłonność budynku od razu. Służą temu świadectwa energetyczne. To z nich każdy kupujący mieszkanie powinien dowiedzieć się, ile będzie płacił za ogrzewanie.

Na formularzu świadectwa znajdują się informacje o tym, z jakich źródeł pochodzi energia czy sprawność instalacji i szczelność budynku. Powinien je posiadać każdy nowy budynek i mieszkanie. Tak jest w przypadku mieszkań kupowanych od dewelopera, jednak na rynku wtórnym jest z tym znacznie gorzej.

Według projektu nowelizacji ustawy o charakterystyce energetycznej budynku od początku roku 2013 nie będzie możliwości rejestracji umowy notarialnej bez świadectwa. Na razie jednak kupujący lokale muszą radzić sobie bez tego udogodnienia i grać w skomplikowaną grę na własną rękę.

 

 

źródło - [Domiporta z dnia 10-10-2012]


Aktualności

Na naszej stronie publikujemy najnowsze newsy ze świata nieruchomości.

Najchętniej czytane