PKO BP od początku roku pożyczył pod
hipotekę aż 11,1 mld zł. To więcej niż co trzecia złotówka ze wszystkich, które w tym roku Polacy wzięli z banków na mieszkania.
Wczoraj bank, który do tej pory był znany na rynku z dość liberalnego podejścia do klientów, niespodziewanie ogłosił zaostrzenie zasad udzielania kredytów hipotecznych i podwyżkę ich oprocentowania. I to zarówno złotowych, jak i we frankach szwajcarskich.
- Pozyskiwanie pieniędzy na tzw. rynku międzybankowym jest coraz droższe. Do tego dochodzi niepewność co do sytuacji gospodarczej w Polsce - tłumaczy prezes PKO BP Rafał Juszczak.
PKO BP: koniec kredytowego eldoradoPodwyżki oprocentowania kredytów mogą być znaczne - nawet o kilka dziesiątych procentu. Szef PKO BP nie powiedział, od kiedy bank je wprowadzi. Na szczęście wyższe oprocentowanie nie będzie dotyczyło "starych" kredytów, tylko tych nowo udzielanych.
Dziś średnie oprocentowanie kredytu złotowego w Polsce wynosi 1-1,5 proc. powyżej rynkowej ceny pieniądza (tzw. stawki WIBOR) wynoszącej 5,3-5,5 proc. Jeśli w ślad za PKO wszystkie banki zaczną podnosić swoje marże, może to być nawet ponad 2 proc. powyżej stawki WIBOR. Średni kredyt może więc kosztować nawet 7-8 proc. rocznie!
A PKO BP jest już drugim dużym bankiem, który mówi o większej ostrożność w udzielaniu kredytów hipotecznych. Kilka tygodni temu Bogusław Kott, prezes Banku
Millennium, zapowiedział wolniejsze tempo w udzielaniu pożyczek hipotecznych. Kott również tłumaczył to trudnościami z pozyskiwaniem pieniędzy na
kredyty.
To dla banków duży problem. Kredyty hipoteczne są udzielana na bardzo długo, nawet na kilkadziesiąt lat, a lokaty bankowe, z których banki biorą pieniądze "pod kredyty", są często krótkoterminowe. Jeśli banki nie mają pewności, że będą mogły tanio "kupić" nowe pieniądze, to podnoszą oprocentowanie kredytów.
Kredytowa czkawka zza oceanuAnalitycy nie mają wątpliwości: polscy kredytobiorcy właśnie zaczynają odczuwać skutki załamania na amerykańskim rynku kredytowym. Tam banki, które zbyt lekką ręką udzielały kredytów hipotecznych, wpisują w straty grube miliardy dolarów (np. Citigroup - już ponad 15 mld dol.). - U nas co prawda nie ma banków, które udzielają kredytów tak łatwo, ale też zaczynają się przyglądać swoim kredytobiorcom - mówi Aleksandra Łukasiewicz z sieci doradców finansowych Open Finance.
Czy to oznacza koniec ery tanich kredytów hipotecznych w Polsce? Ostatnio w bankach tempo ich udzielania biło wszelkie rekordy. Na koniec września zadłużenie Polaków z ich tytułu wynosiło już prawie 109 mld zł. Z tego aż 44 proc. to kredyty zaciągnięte w ostatnim roku!
Niektóre banki obiecują, że u nich drożej nie będzie. - Nie przewidujemy zmiany cen kredytów - mówi Robert Moreń, rzecznik
Pekao. Ale większość bankowców nie ma złudzeń: wyższe stopy procentowe NBP i Banku Szwajcarii, rosnąca ostrożność banków (czyli wyższe marże) oraz wysokie ceny mieszkań przystopują kredyty.
- Banki od kilku miesięcy stopniowo zacieśniają warunki pożyczania pieniędzy. Jeszcze niedawno były gotowe zejść z marżą kredytową grubo poniżej 1 pkt proc., teraz średnia marża to już 1,4 proc. - przyznaje Aleksandra Łukasiewicz.
Co prawda nieterminowo spłacanych jest tylko 2 proc. wszystkich kredytów hipotecznych, ale spora część z nich to bomby z opóźnionym zapłonem - te udzielane na ponad 100 proc. wartości nieruchomości. Z ankiety firmy A-Z Finanse wynika, że co drugi kredytobiorca na stałe płatności i raty przeznacza ponad 50 proc. swoich dochodów!
Kłopoty kolejnych światowych bankówZłe wieści z USA zdają się nie mieć końca. W piątek czwarty co do wielkości bank Wachovia podał, że poniósł 1,1 mld dol. strat z powodu zaangażowania na rynku kredytów hipotecznych, a być może to nie koniec jego strat. To kolejna po takich potęgach jak Merrill Lynch i Citigroup ofiara kryzysu wśród amerykańskich banków. Wszyscy drżą także o wyniki brytyjskiego giganta Barclays, o którym od kilku dni krążą niepotwierdzone informacje, jakoby miał ponieść ogromne straty z powodu kredytów hipotecznych.
Inwestorów zmroził gwałtowny spadek optymizmu wśród amerykańskich gospodarstw domowych. Mierzący to wskaźnik Michigan spadł w listopadzie bardziej, niż przewidywano, i jest na dwuletnim minimum. Ostatni raz taki pesymizm konsumentów był po spustoszeniach huraganu "Katrina". Jeśli amerykańskich konsumentów ogarnie lęk przed przyszłością, to zacisną pasa i zmniejszą wydatki na towary i usługi, co może wpędzić w kłopoty przedsiębiorstwa.
PKO BP
-
Kurs:
52.65
-
Zmiana:
-0.95
-
Zmiana proc:
-1.77%
12-11-2007 godz. 12:14
proszę czekać
PEKAO
-
Kurs:
259.0
-
Zmiana:
-4.0
-
Zmiana proc:
-1.52%
12-11-2007 godz. 12:15
Dlatego inwestorzy na Wall Street zareagowali dość histerycznie - na początku notowań indeks Dow Jones stracił 1 proc., a technologiczny Nasdaq - aż 2 proc. Dolar ponownie zaczął tracić na wartości i po południu kurs euro zbliżył się do 1,47 dol. Umacniał się też japoński jen - do najwyższego poziomu od półtora roku.
To z kolei zła wiadomość dla posiadaczy akcji na młodych rynkach, w tym w Warszawie. Globalne fundusze pożyczyły bowiem w jenach ogromne kwoty na inwestycje giełdowe. Teraz widzą umacniającego się jena, sprzedają akcje, aby spłacić pożyczki. Dlatego kolejna fala spadków przetoczyła się przez młode giełdy. W Warszawie indeks WIG20 stracił 1,9 proc.
Źródło - [Gazeta Wyborcza z dnia 10-11-2007]