Wygląda na to, że już nie warto się spieszyć z zakupem nowego mieszkania. Ryzyko, że wzrosną ceny, jest niewielkie. Bardzo duże jest za to prawdopodobieństwo, że w najbliższych dwóch latach będzie można przebierać w ofertach firm deweloperskich
Bardzo duże jest za to prawdopodobieństwo, że w najbliższych dwóch latach będzie można przebierać w ofertach firm deweloperskich. Potwierdza się to, o czym informujemy od początku roku - deweloperzy dwoją się i troją, aby zaspokoić popyt na nowe mieszkania. Do tej pory widać to było po dużym wzroście liczby pozwoleń na ich budowę. Teraz mamy pewność, że na tych pozwoleniach się nie skończyło.
W Warszawie, na którą przypada jedna czwarta wszystkich nowych mieszkań budowanych w Polsce, powstanie ich w tym roku ok. 16,1 tys., a w przyszłym - ponad 17,5 tys. - ocenia firma Reas, która rejestruje każdą rozpoczynaną i kończoną inwestycję w największych aglomeracjach. Byłby to wynik o blisko 28 proc. lepszy od ubiegłorocznego. Szybko rośnie podaż mieszkań nie tylko w stolicy, ale także w Krakowie, Trójmieście, Poznaniu, Łodzi i we Wrocławiu.
Ale uwaga! Według analityków Reasa najpewniej nawet przez dwa lata chętnych na nie będzie mniej niż do tej pory, bo - jak czytamy w ich raporcie - "ceny osiągnęły tak wysoki pułap, że pomimo agresywnej promocji kredytów hipotecznych i wzrostu płac, realne możliwości zakupu mieszkań zaczęły się kurczyć". - Ponadto spadło zainteresowanie zakupem mieszkań w celach inwestycyjnych i spekulacyjnych - dodaje Katarzyna Kuniewicz z Reasa.
Według analityków tej firmy doradczej w Warszawie, Krakowie, Trójmieście i we Wrocławiu zbliża się okres... nadpodaży mieszkań. A to oznacza, że deweloperzy nie będą w stanie ich sprzedać jeszcze przed wbiciem w ziemię pierwszej łopaty, co miało miejsce jeszcze rok temu. Mało tego, najprawdopodobniej będzie można kupować gotowe mieszkania. - Ale to nie jest żaden kryzys - zastrzega Kuniewicz. Według niej, jeśli sytuacja gospodarcza kraju się nie pogorszy, popyt na mieszkania już niebawem znów może zacząć przewyższać podaż.
A co z cenami? W Reasie mówią, że mieszkania wprowadzane na rynek w III kwartale były droższe, np. w Krakowie i we Wrocławiu średnio aż o 10 proc. To skutek pojawienia się w ofercie firm deweloperskich bardzo drogich apartamentów. Najbliższe miesiące mają jednak przynieść stabilizację cen, a w przyszłym roku analitycy nie wykluczają nawet ich korekty. Dodajmy, że podawane przez analityków średnie ceny mieszkań zależą od struktury ich podaży w poszczególnych miastach. Im więcej jest na rynku drogich apartamentów, tym wyższa jest średnia cena. Np. jej ubiegłoroczny skok w Łodzi analitycy Reasa nazywają "efektem Scheiblera". Chodzi o to, że na rynek trafiły dość drogie jak na to miasto tzw. lofty, czyli mieszkania w budynku dawnej przędzalni Karola Scheiblera. Z kolei w Poznaniu, w którym powstanie w tym roku ok. 3,6 tys. mieszkań, średnią wywindował apartamentowiec firmy Wechta - ponad 200 mieszkań po 15-16 tys. zł za m kw. Paweł Sztejter z Reasa przyznaje, że wzrost średniej ceny był często pretekstem dla innych deweloperów do podnoszenia cen.
źródło - [Gazeta Wyborcza z dnia 13-11-2007]