W przyszłym roku kredyty pójdą w górę. Banki otworzą się na Polaków pracujących za granicą. A ceny nieruchomości czeka upragniona przez klientów stabilizacja
Rok na rynku nieruchomości upłynął pod znakiem podwyżek cen działek, mieszkań i domów. - Dynamika była uzależniona od typu nieruchomości i jej lokalizacji. Za trzydziestometrową kawalerkę w stolicy trzeba było rok temu zapłacić 210 tys. zł, to dzisiaj średnio 250 tys. zł - mówi Karol Wilczko, eHipoteka.com. Wzrost przekładał się wysokość poszukiwanego kredytu hipotecznego. Jego średnia wartość wynosi aktualnie 240 tys. zł, podczas gdy rok temu - ok. 180 tys. zł. Jego spłata jest łagodniejsza dla osób z kredytem we frankach szwajcarskich i w dolarach. Płacą niższe raty niż rok temu z uwagi na spadek wartości tych walut w stosunku do złotego. - Kredyty w euro są nieco droższe. W najgorszej sytuacji są spłacający kredyty w złotych - opowiada analityk eHipoteka.com.
Kredytobiorcy poszukują nie tylko nominalnie wyższych kredytów, ale również coraz większych w stosunku do wartości nieruchomości. Na chwilę obecną najczęściej powyżej 80 proc. Zapotrzebowanie na większe kredyty sprawiło, że w tym oku pojawiły się oferty kredytowe na 130 proc. ceny mieszkania.
Banki coraz chętniej otwierają się na Polaków pracujących za granicą. Jak się okazuje jest to dobre źródło klientów, ponieważ większość z nich deklaruje chęć powrotu do ojczyzny, a więc myśli o zakupie własnego lokum.
Jaki będzie przyszły rok? - Spodziewajmy się droższych kredytów w złotych z uwagi na rosnące stopy procentowe oraz stabilizacji kosztów kredytów walutowych. Z drugiej strony najpewniej spotkamy się z coraz bardziej elastyczną i dostępną ofertą kredytową, choć, niestety, nie tańszą. Zadłużenie Polaków z tytułu kredytów hipotecznych według danych NBP jeszcze rok temu wynosiło nieco ponad 70 mld zł, podczas gdy dzisiaj jest to ponad 110 mld PLN - analizuje Karol Wilczko.
źródło - [Metro z dnia 17-12-2007]