Analitycy portalu w opracowaniu udostępnionym PAP w poniedziałek podkreślili, że ceny działek, mieszkań i domów w 2007 r. rosły, co było kontynuacją trendu z ub.r. Za 30-metrową kawalerkę w stolicy trzeba było rok temu zapłacić ok. 210 tys. zł, a w tym roku cena wzrosła do ok. 250 tys. zł.
Specjaliści uważają, że wraz ze wzrostem cen rośnie wartość kredytów, jakimi zainteresowani są Polacy. W tym roku średnia wartość poszukiwanego przez klientów kredytu hipotecznego wynosi powyżej 240 tys. zł, podczas gdy rok temu było to 180 tys. zł.
Eksperci zauważyli, że większy kredyt to wyższa rata spłaty. Tymczasem pensje Polaków rosną w wolniejszym tempie (ok. 10 proc. rocznie) niż ceny nieruchomości. W Warszawie wzrost cen w ujęciu rocznym wyniósł ok. 20 proc., a w Poznaniu 70 proc.
Analitycy podkreślili, że coraz częściej o wyborze danej oferty banku nie decyduje jej atrakcyjność cenowa, ale sama możliwość uzyskania kredytu.
Banki nie tylko wydłużają okres spłaty kredytu (nawet do 50 lat, podczas gdy rok temu było to maksymalnie 35 lat), ale także udzielają coraz wyższych nominalnie kredytów (najczęściej powyżej 80 proc. ceny mieszkania) oraz coraz większych kredytów w stosunku do wartości nieruchomości.
Z raportu wynika, że "banki coraz chętniej otwierają się na Polaków pracujących za granicą". Zdaniem ekspertów, jest to dobre źródło klientów, gdyż większość z nich deklaruje chęć powrotu do ojczyzny, a więc myśli o zakupie własnego mieszkania.
"W ubiegłych latach banki wcale nie tak chętnie udzielały im kredytów. Teraz deklaruje tę możliwość praktycznie każdy. Banki obniżają ceny takich kredytów, upraszczają procedury ich przyznawania, akceptują dokumenty w języku angielskim itd." - czytamy w raporcie.
Autorzy analizy powołali się na dane NBP, z których wynika, że w październiku br. zadłużenie Polaków wyniosło 248 mld zł, podczas gdy wartość depozytów 246 mld zł. Podkreślili, że taki stan rzeczy powoduje, iż banki muszą pozyskać finansowanie z rynku, co może spowodować wzrost marż kredytów.
Jednak specjaliści eHipoteki.com uważają taki scenariusz za mało prawdopodobny ze względu na konkurencję. Spodziewają się dalszego uelastycznienia oferty banków.(PAP)
źródło - [Puls Biznesu z dnia 17-12-2007]