Przed spółdzielniami, zarządcami i właścicielami domów stoi nowe wyzwanie. Muszą zdobyć certyfikaty energetyczne dla nieruchomości. A to nie lada kłopot, bo nie ma kto ich wystawiać
Zgodnie z przepisami nowelizującymi prawo budowlane za kilka miesięcy na polskich blokowiskach, osiedlach domków jednorodzinnych i w kamienicach powinna pojawić się rzesza audytorów. Zadaniem specjalistów - w myśl przepisów - byłoby zbadanie stanu budynku pod kątem jego szczelności, a potem wydanie certyfikatu energetycznego budynku. Najprawdopodobniej tak się nie stanie. Bo choć wprowadzono powinność posiadania dokumentów, nie ma specjalistów, którzy by je wydali. Brakuje też rozporządzeń wykonawczych.
Bez certyfikatu cena spada
Jeśli dosłownie interpretować treść przepisów, taka sytuacja może sparaliżować rynek nieruchomości. Bez wystawionego przez rzeczoznawcę świadectwa określającego poziom zużycia energii notariusz - poczynając od 1 stycznia 2009 roku - nie będzie mógł bowiem sporządzić aktu sprzedaży mieszkania czy domu. Bez niego nie będzie też można wynająć lokalu. Specjaliści jednak widzą lukę w interpretacji. - Ustawa mówi, że obiekt, który wchodzi do obrotu: jest z rynku pierwotnego, wtórnego, do najmu czy kupna, powinien - co nie znaczy musi - posiadać certyfikat - wyjaśnia Janusz Schmidt, rzecznik prasowy Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości. - Jednak rozsądny klient wiedząc o istnieniu takiego dokumentu, będzie go wymagał. Jeśli właściciel nie będzie go miał, kupujący będzie zbijał cenę - dodaje.
Z wagi dokumentu zdają sobie sprawę niektórzy deweloperzy i myślą o wprowadzeniu energetycznych rozwiązań w planowanych inwestycjach.
Audytorów od zaraz
Obowiązek zdobycia dokumentu będzie spoczywał na spółdzielniach, zarządcach, wspólnotach i właścicielach prywatnych domów. Według szacunków Konfederacji Budownictwa i Nieruchomości w 2009 roku konieczne będzie wystawienie ok. 1 mln certyfikatów. Kto będzie kontrolował budynki? Specjaliści z wyższym wykształceniem, po dwusemestralnej szkole policealnej lub kursie zakończonym egzaminem. Z urzędu pozwolenie na wykonywanie zawodu dostaną jedynie inżynierowie budowlani z odpowiednią specjalizacją. Audytorzy muszą wykazywać się wiedzą o materiałach budowlanych, posiadać umiejętność czytania projektów budynków i obsługiwania urządzeń pomiarowych. - Czas nagli, a specjalistów brak. Aby ich wykształcić, potrzeba co najmniej sześciu miesięcy - mówi rzecznik PFRN. Z trudnej sytuacji zdają sobie sprawę także władze. - Przyjęcie w Polsce metodologii obliczania charakterystyki energetycznej budynku to jeden z najtrudniejszych elementów wdrożenia Dyrektywy 2002/91/WE Unii Europejskiej w sprawie charakterystyki energetycznej budownictwa - stwierdziła podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury Elżbieta Janiszewska-Kuropatwa podczas konferencji "Świadectwa Energetyczne".
źródło - [Gazeta Wyborcza - Dom z dnia 29-01-2008]