Mieszkanie od towarzystwa budownictwa społecznego będzie można wykupić. Pod warunkiem że zgodzi się na to gmina. Nie będzie też tanio
Zmiany w przepisach przygotowuje właśnie Ministerstwo Infrastruktury.
– Na razie pracujemy nad założeniami do projektu nowelizacji ustawy o niektórych formach popierania budownictwa społecznego, która powołała do życia towarzystwa budownictwa społecznego – wyjaśnił Piotr Styczeń, wiceminister infrastruktury. Zgodnie z nimi najemcy będą mogli wykupić zajmowane lokale, ale pod pewnymi warunkami.
Zgoda właściciela
Na wykup musi wyrazić zgodę właściciel tbs, czyli najczęściej gminy, bo to do nich należy przeszło 80 proc. tbs.
– Cena takiego lokalu wcale nie byłaby mała. Najemca zwracałby część kredytu zaciągniętego przez tbs na wybudowanie tego lokalu, a także wartość rynkową gruntu, na którym powstał budynek, przypadającą na jego lokal – mówi Piotr Styczeń. – Pieniądze za grunt trafiłyby do gmin, czyli właściciela.
Środki zwracane jako spłata kredytu miałyby zasilać Krajowy Fundusz Mieszkaniowy (prowadzony przez Bank Gospodarstwa Krajowego). Gromadzone są na nim pieniądze na kredyty dla tbs.
Takiego mieszkania nie można by sprzedać przez pięć lat.
Drogie, ale warte zachodu
– To droga oferta, ale sądzę, że skorzystałabym z niej, gdyby tbs wystąpił z propozycją wykupu – mówi Martyna Konarzewska. Od 2005 r. wynajmuje ona 70-metrowe mieszkanie od tbs w podwarszawskim Józefowie.
– Zanim dostałam mieszkanie, musiałam wpłacić 70 tys. zł, czyli 30 proc. wartości lokalu, jako partycypację – wyjaśnia Konarzewska. – Musiałabym dopłacić tbs około 200 tys zł. Nie jest to tak dużo, gdyż ceny mieszkań w tej okolicy wynoszą od 6 tys. do 7 tys. za mkw. Za takie same mieszkanie musiałabym u dewelopera zapłacić obecnie ok. 490 tys. zł. Poza tym uiszczałbym też dużo niższe opłaty za mieszkanie. TBS przestałby wliczać w nie raty kredytu.
Pomysłem ministerstwa nie są zachwycone same tbs.
Czy to koniec
– Gdyby najemcy wykupili lokale, powstałyby wspólnoty mieszkaniowe, którymi wcale nie muszą zarządzać tbs. W efekcie wiele z nich straciłoby jedyne dochody, jakie obecnie mają – twierdzi Zdzisław Słabkowicz, prezes Polskiej Izby Gospodarczej TBS. – Już w tej chwili tbs budują bardzo mało, i to nie ze swojej winy.
Do Krajowego Funduszu Mieszkaniowego składają wnioski o przyznanie kredytu na dużo wyższe kwoty, aniżeli wynosi budżet Krajowego Funduszu Mieszkaniowego. Ostatnio na realizację czekały wnioski na kwotę 1 mld 300 tys. zł, tymczasem KFM dysponował 280 mln zł. To kropla w morzu potrzeb. Większość zainteresowanych musi odejść z kwitkiem.
Zdaniem prezesa Słabkowicza tbs powinny uzyskać nowe możliwości pozyskiwania środków.
– Chodzi o zaciąganie kredytów w bankach komercyjnych, do których oprocentowania dopłacałoby BGK.
Gdyby natomiast doszło do uwłaszczenia najemców, wiele tbs po prostu by splajtowało.
– Sądzę jednak, że gminy nie będą wyrażać zgody na wykup lokali – dodaje Słabkowicz. Część najemców zrezygnowałaby też z wykupu, bo nie byłoby ich na to stać.
źródło - [Rzeczpospolita z dnia 28-02-2008]