W ostatnich dwóch miesiącach ceny mieszkań wyhamowały, a w wielu miastach nawet nieznacznie spadły. Czy to oznacza, że boom definitywnie się skończył i lokale będą stawały się coraz tańsze? Nie ma szans — twierdzą eksperci. Nie ma co czekać z kupnem, nie ma co się spieszyć ze sprzedażą.
Jak grzyby po deszczu
Rozglądający się za mieszkaniem liczą, że ceny będą spadać, ponieważ deweloperzy ostro wzięli się do pracy. W pierwszym kwartale 2008 r. na rynku przybyło ponad 35 tys. nowych mieszkań — aż o jedną trzecią więcej niż przed rokiem. W dodatku koszty kredytu w ostatnich miesiącach wyraźnie wzrosły. Od listopada główna stopa NBP podniosła się z 4,75 proc. do 5,75 proc.
— Przeciętna miesięczna rata kredytu hipotecznego w złotych wzrosła przez to o blisko jedną piątą. Dla kredytu na 300 tys. zł na 30 lat rok temu wynosiła 1724 zł, dziś — 2094 zł — zauważa Paweł Majtkowski, analityk Expandera.
Rosnąca podaż mieszkań i droższe pożyczki pchają ceny w dół. W wielu miastach rzeczywiście dość skutecznie — w ostatnich miesiącach w Warszawie, Wrocławiu, Gdańsku czy Katowicach przeciętna wartość rynkowa mieszkań spadła o niespełna 1 proc.
Nadal bezdomni
Ekonomiści rozwiewają jednak nadzieje wstrzymujących się z kupnem.
— Nie liczyłbym na to, że ceny mieszkań wkrótce pójdą wyraźnie w dół. Przeciwnie, w ciągu dwóch-trzech lat mogą dalej rosnąć — uważa Paweł Majtkowski.
Podobnego zdania jest Monika Dybciak, ekonomistka Banku BGŻ.
— W najbliższych kwartałach na rynku wtórnym mieszkania będą wciąż coraz droższe, choć dynamika wzrostu cen będzie spadać. Rynek pierwotny czeka stabilizacja — przekonuje Monika Dybciak.
Za takim scenariuszem przemawia przede wszystkim fakt, że mieszkań wciąż brakuje.
— Mimo rosnącej podaży własnego lokum potrzebuje około 1,5 mln rodzin. Żeby ten niedobór został zaspokojony, mieszkań musiałoby przybywać dużo szybciej niż obecnie — uważa Paweł Majtkowski.
Biedni i bogaci
Na ceny lokali duży wpływ ma też sytuacja deweloperów. A ci zapewniają, że marż — choćby chcieli — nie obniżą.
— Na rynek zaczynają wchodzić mieszkania wybudowane na działkach kupowanych w 2004 r. A właśnie wówczas ceny gruntów były rekordowo wysokie. Ponadto rosną koszty inwestycji. Materiały budowlane drożeją bardzo szybko. Na rynku brakuje wykonawców. Są więc coraz drożsi, zwłaszcza że koszty pracy w ostatnim czasie mocno wzrosły — mówi Jacek Bielecki, prezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich. Przekonuje, że gdyby deweloperzy obniżali ceny mieszkań, ich inwestycje stałyby się nieopłacalne.
Wysoki popyt (a zatem i ceny) utrzymywać będą też drogie mieszkania w UE oraz szybko rosnące pensje Polaków. Przeciętna płaca w sektorze przedsiębiorstw jest obecnie o 10 proc. wyższa niż przed rokiem.
— Mimo że przeciętna rata za mieszkanie rośnie, zdolność kredytowa przeciętnego Kowalskiego (dzięki temu, że zarabia więcej) jest coraz wyższa. Wszystko wskazuje na to, że nasza gospodarka będzie rozwijać się w najbliższych latach w tempie 4-5 proc. Polacy będą się więc bogacić. I kupować mieszkania — twierdzi Paweł Majtkowski.
źródło - [Puls Biznesu - Nieruchomości z dnia 22-04-2008]