Zainteresowanie kawalerkami związane jest przede wszystkim z mniejszą zdolnością kredytową klientów. Kredyty zdrożały, a na dodatek banki prowadzą teraz bardziej restrykcyjną politykę kredytową. Dlatego klienci poszukują mniejszych mieszkań, które można kupić taniej.
W maju w Warszawie średnia cena kawalerki o powierzchni 39,2 mkw. wynosiła 364,5 tys. zł. Natomiast za mieszkanie
dwupokojowe o powierzchni 52,1 mkw. trzeba było zapłacić 430,5 tys.
zł.
- Różnica 66 tys. zł może już być przyczyną odmowy udzielenia kredytu - mówi Maciej Dymkowski z firmy redNet. - Czy w tym roku trend ten będzie się pogłębiał zależy od tego, czy stopy procentowe będą rosły czy malały. Droższe kredyty mogą ostudzić popyt na większe mieszkania - uważa Dymkowski.
Zdaniem Marcina Jańczuka z firmy Polanowscy Nieruchomości, jest coraz większa grupa osób, które są zainteresowane mieszkaniami o powierzchni do 40 mkw. Kupują je nie tylko na własne potrzeby, ale także pod wynajem. - Do tej pory deweloperzy traktowali ten segment po macoszemu.
Bo przy budowie każdego mieszkania są pewne koszty stałe, jak wszelkiego rodzaju przyłącza kuchenne czy łazienkowe. Sprawiają one, że metr powierzchni mniejszego lokalu jest droższy niż dużego. Teraz, kiedy trudniej uzyskać wysoki kredyt i popyt na mniejsze mieszkania rośnie, deweloperzy będą musieli na to zareagować - twierdzi Jańczuk.
Na razie jednak, w ostatnich trzech miesiącach, w Warszawie procentowo sprzedano tyle samo kawalerek, co mieszkań czteropokojowych. Odpowiednio 11,6 proc. i 11,9 proc. Najwięcej nabywców (44,6 proc.) znalazły mieszkania dwupokojowe.
Ale, zdaniem analityków, zupełnie inaczej może to wyglądać pod koniec roku. Sprzedaż kawalerek może się podwoić. Co więcej, także mieszkania dwupokojowe będą miały mniejsze powierzchnie niż obecnie.