Nie chodzi jednak o dobry, wykreowany wizerunek franka, ale o prosty rachunek: kredyt w walucie szwajcarskiej jest znacznie tańszy od tego w rodzimej. Kredytobiorcy przedkładają więc niższą ratę ponad ryzyko kursowe związane ze zmianą wartości franka szwajcarskiego. Od złotego odstraszają opinie ekonomistów, którzy zapowiadają, że stopy procentowe w naszym kraju będą nadal rosły. Nie drastycznie, ale jednak.
– Rynek natomiast nadal nie wierzy w podwyżkę stóp procentowych w Szwajcarii. Następne posiedzenie tamtejszego banku centralnego odbędzie się na początku września, ale w tym czasie nie powinno się zdarzyć nic, co mogłoby zwiększyć oprocentowanie kredytów we franku szwajcarskim – wynika z analiz ekspertów porównywarki finansowej Comperia.pl.
Tymczasem rata tego samego kredytu w złotych jest wyższa o 30 – 40 proc. w porównaniu z zadłużeniem we frankach. Co to oznacza dla rynku? Dominację franka. Według przewidywań Money Expert pod koniec tego roku może się zdarzyć, że 95 proc. kredytów hipotecznych będzie zaciąganych w CHF.
Warto jeszcze przywołać opinię analityków, którzy twierdzą, że jeśli oprocentowanie kredytów będzie rosło, to wynajem mieszkań stanie się ponownie popularniejszy niż ich zakup za pieniądze banku. Z danych zebranych przez Open Finance z dziesięciu największych miast w kraju wynika, że w przypadku większych mieszkań bardziej opłaca się wynajem od zakupu na kredyt. – Przeciętna rata kredytu w złotych jest bowiem o 39 proc. wyższa, a rata kredytu we franku o 3,3 proc. niższa niż koszt najmu – podaje Open Finance. – Jedynie w przypadku mniejszych mieszkań sporo tańszy od kosztu ich wynajmu jest na razie zakup na kredyt – przeciętna rata jest o blisko 17 proc. mniejsza od miesięcznego czynszu.
Gdy zdolność kredytowa spada i brakuje kupujących, rosną czynsze za wynajem. Na razie jeszcze sytuację marzących o własności ratuje frank szwajcarskich.