Z 36 mld zł kredytów hipotecznych zaciągniętych w I półroczu nawet 12 mld zł Polacy pożyczyli po to, by spłacić stare, wyżej oprocentowane kredyty.
- Nie mam twardych danych, ale wydaje mi się, że co najmniej 30 proc. nowych kredytów została zaciągnięta po to, by spłacić stare zadłużenie - mówi Agnieszka Nierodka z Fundacji na rzecz Kredytu Hipotecznego.
Związek Banków Polskich (ZBP) także twierdzi, że rośnie liczba kredytów refinansowych i konsolidacyjnych, ale szacuje, że to jedynie 6 proc. całego rynku.
- Ta liczba może być jednak zaniżona, bo nie wszystkie banki przekazują precyzyjne informacje, a my nie mamy prawa weryfikacji - mówi Mariusz Zygierewicz z ZBP.
Ścisłych statystyk nie ma też w Narodowym Banku Polskim.
- Obracamy się więc w sferze domysłów, ale nawet bank centralny potwierdza, że jest silny wzrost popytu na kredyty nominowane we frankach szwajcarskich.
Coraz więcej banków oferuje kredyty refinansowe i konsolidacyjne. Do zmniejszenia kosztów kredytu i zamiany kredytów złotówkowych na tańsze kredyt nominowane we frankach szwajcarskich namawiają niemal wszystkie firmy pośrednictwa kredytowego. Najlepiej jednak przemawiają liczby. Przy kredycie w wysokości 300 tys. zł, który został wzięty na 30 lat, rata kredytu w polskiej walucie jest wyższa aż o 39 proc. w porównaniu z kredytem we franku.
- Dopiero jeśli szwajcarski frank zdrożeje do 2,75 zł, to raty kredytów w złotych i we franku zrównają się - mówi Krzysztof Olszewski z Open Finance.
Aby tak się stało na rynku walutowym, musiałoby dojść do niebywałego kryzysu, a na razie jest to bardzo mało prawdopodobne. Nic dziwnego, że grubo ponad 90 proc. nowych kredytów udzielanych przez banki to kredyty walutowe, a wielu rodaków zamienia drogie kredyty złotówkowe na tańsze walutowe.
Gdyby bankowe statystyki miały pokazywać rzeczywiste zapotrzebowanie na nowe kredyty mieszkaniowe, to popyt na rynku nieruchomości musiałby być wyższy niż przed rokiem. Tymczasem mamy stagnację, a ceny nawet spadają. Większego popytu nie odczuwają ani deweloperzy, którzy sprzedali niewielką część oddanych w tym roku mieszkań, ani pośrednicy nieruchomości. Może to wyjaśnić tylko duży popyt na kredyty mieszkaniowe przeznaczane na spłatę kredytu w innym banku. Nie jest tajemnicą, że banki podkupują sobie klientów, oferując lepsze warunki kredytowe. Polacy pożyczyli do tej pory na budowę domu i kupno mieszkania ok. 152 mld zł, to w porównaniu z ubiegłym rokiem wzrost aż o 43 proc. Ponad połowa zadłużenia hipotecznego to zadłużenie we frankach szwajcarskich, a w wypadku nowych kredytów to zdecydowanie ponad 90 proc. W tej chwili kredyty hipoteczne w naszych bankach ma 1,2 mln osób.
OPINIA
Zdecydowana większość pożyczanych pieniędzy trafia na rynek nieruchomości - na zakup mieszkań i domów. Nie pozostaje to bez wpływu na stabilizację cen na rynku. Wakacje przyniosły pewne spowolnienie na rynku kredytów hipotecznych, jednak po ich zakończeniu znów powrócą rekordowe wyniki sprzedaży kredytów. I jak już tradycyjnie do kilku lat będziemy mieć gorącą hipoteczną jesień. Oceniamy, że w całym 2008 roku zadłużenie hipoteczne Polaków wzrośnie o ponad 70 mld zł.