Banki ograniczyły udzielanie kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich i wprowadzają znaczne restrykcje w ich udzielaniu. To skutek złej sytuacji na rynku bankowym
Brakuje walut obcych, w których te kredyty są udzielane.
Kredyty hipoteczne we frankach szwajcarskich poważnie ograniczył DomBank, który jeszcze niedawno uchodził za jeden z najbardziej liberalnych. Finansował klientów w tej walucie nawet do 130 proc. wartości nieruchomości.
- Teraz będziemy udzielali kredytów we frankach tylko najbardziej bezpiecznym i dochodowym klientom - mówi jeden z menedżerów banku. Podobnego kroku nie wykluczają w najbliższych dniach inne instytucje finansowe, które do tej pory większości kredytów udzielały w walutach obcych. Sytuację analizują m.in. Millennium i GE Money.
Na początek większość banków zmniejszyła wysokość udzielanych kredytów. DomBank ograniczył ją do 80 proc. wartości nieruchomości dla kredytów we frankach i 90 proc. dla złotych. - Millennium wymaga w obu tych przypadkach 10 proc. wkładu własnego. Santander poszedł dalej. Wymaga, by klient miał przynajmniej 35-procentowy wkład własny - mówi Jarosław Sadowski, analityk Expandera.
Równocześnie po informacjach o tym, że instytucje finansowe będą zaostrzały procedury kredytowe, wiele banków przeżywa teraz oblężenie. - Znacznie wzrosła liczba napływających wniosków - potwierdza Jarosław Sadowski, analityk Expandera. - Klienci, szczególnie ci, którzy nie mają wysokiego wkładu własnego, zaczęli się obawiać, że za kilka tygodni nie będą mieli szansy na zaciągnięcie zobowiązań - dodaje.
Tak jest np. w MultiBanku. - W ubiegłym tygodniu tylko w ciągu jednego dnia trafiły do nas wnioski o kredyty hipoteczne na ponad 200 mln zł.
To aż sześciokrotnie więcej niż dotychczas - mówi Hubert Pałgan odpowiedzialny za ofertę w MultiBanku. Przyznaje, że ten wzrost zainteresowania związany był z informacją, że bank zamierza podnieść marże kredytowe.
Faktycznie od ubiegłego tygodnia banki oprócz wprowadzania ograniczeń w wysokości finansowania również zacieśniają inne warunki przyznawania kredytów. Przede wszystkim podnoszą marże. Do niedawna marże kredytów złotowych sięgały 0,5 proc., a we frankach, jeśli klient podjął trud negocjacji, mógł wywalczyć 1 proc. Teraz w większości instytucji marże są sztywne. Nie da się wynegocjować ich obniżki, a do tego rosną.
MultiBank pod koniec ubiegłego tygodnia zwiększył je o 0,5 pkt proc. Podobnie Millennium. W ostatnich dniach na taki krok zdecydowały się również inne instytucje finansowe. Marże w przedziale 0,2-0,5 pkt proc. zwiększyły m.in. Polbank EFG, Nordea, Santander, DomBank i GE Money, który dodatkowo wprowadził opłatę za wycenę nieruchomości.
Większe marże dotyczyć będą tylko nowo udzielanych kredytów. Wcześniej podpisane umowy pozostaną bez zmian. Nie oznacza to jednak, że klienci, którzy już zaciągnęli kredyt, nie zapłacą wyższych rat.
Bardzo szybko bowiem rosną stawki LIBOR i WIBOR, po których instytucje finansowe pożyczają sobie pieniądze i od których w związku z tym uzależnione jest oprocentowanie kredytów.
Utrzymuje się ono obecnie znacznie powyżej poziomu stóp procentowych. Na przykład osoba, która zaciągnęła kredyt na 300 tys. zł na 30 lat we frankach, płaciła w styczniu tego roku ratę w wysokości 1373 zł. Dzisiaj wynosi ona już 50 zł więcej.
Jeszcze szybciej drożeją kredyty w złotych. Tutaj rata takiego samego zadłużenia skoczyła od stycznia o ponad 200 zł.
- Na rynku bankowym mamy burzę. Banki nie chcą sobie pożyczać pieniędzy. Dlatego stopy są bardzo wysokie, w związku z czym raty kredytów rosną - wyjaśnia Jarosław Sadowski. - Myślę, że za kilka miesięcy, gdy sytuacja się uspokoi, cena pieniądza na rynku międzybankowym spadnie, a wraz z nią rata kredytów hipotecznych - ocenia.
Jego zdaniem już w styczniu miesięczna rata opisywanego kredytu w złotych może spaść o ponad 60 zł, a we frankach o blisko 80 zł.
źródło - [Dziennik Polska z dnia 08-10-2008]