Getin Bank w natarciu. Wystarczy, że jakaś instytucja finansowa podniesie oprocentowanie lokat, a niemal natychmiast spółka ta odpowiada podwyżką ze swojej strony.
Co ciekawe, w walce o depozyty klientów indywidualnych rośnie jej konkurencja, bo do gry włączają się banki do tej pory nieposiadające atrakcyjnej oferty.
Od dziś, jak się udało ustalić "Polsce", Getin Bank jako jedyny w kraju wprowadza wysoko oprocentowaną lokatę 4-miesięczną. Daje za nią aż 9 proc. w skali roku. Próg wejścia nie jest wysoki.
By ją otworzyć, wystarczy zdeponować 500 zł. Ale zyski odczujemy wówczas, gdy złożymy wyższe kwoty. Gdy ulokujemy na ten okres 10 tys. zł, zarobimy na czysto, czyli po odliczeniu podatku Belki, 245,67 zł. To niejedyna podwyżka, jaką zrobił bank. Zwiększył on również o 1,5 pkt proc. do 8,5 proc. stopę lokaty 3-miesięcznej.
To odpowiedź spółki na ostatnio wprowadzoną ofertę BGŻ, który kilka dni temu zaproponował 3-miesięczne depozyty o właśnie takiej stopie. Gdy ulokujemy 10 tys. zł na kwartał, zarobimy w obu instytucjach po odliczeniu podatku 173,55 zł.
To aż o 72 zł mniej, niż gdybyśmy te same pieniądze zdeponowali na miesiąc dłużej. Zdecydowanie bardziej opłaca się zanieść pieniądze na trzy miesiące do banku Nordea, który oferuje najwyższe na rynku oprocentowanie tak krótkiego depozytu - 10 proc. w skali roku. 10 tys. zł przyniesie nam tu 202 zł zysku.
Co ciekawe, coraz więcej instytucji finansowych decyduje się na znaczne podnoszenie oprocentowania depozytów krótkoterminowych - właśnie 3-miesięcznych czy półrocznych. Za te ostatnie np. od 8 proc. w górę dają już banki: AIG, Fortis czy Noble. - Banki nie wiedzą, co w najbliższych miesiącach może się wydarzyć na rynkach.
Dlatego zabezpieczają się, podnosząc oprocentowanie depozytów krótkoterminowych, a nie długoterminowych, czyli dłuższych niż roczne - mówi Paweł Majtkowski, analityk Expandera. - Za trzy miesiące kryzys może wygasnąć, a bank centralny zacznie obniżać oprocentowanie. Na wysoko oprocentowanych, długoterminowych depozytach banki poniosłyby wówczas stratę, tak po prostu obniżą stopy - tłumaczy.
Równocześnie, jeśli kryzys na rynkach będzie się przedłużał, banki wprowadzą kolejne krótkie lokaty z wysokim oprocentowaniem.
Ale wysokie stopy lokat mają także swój wymiar marketingowy. Gdyby bowiem to właśnie najwyżej oprocentowane depozyty banki chciały wykorzystać do udzielania kredytów hipotecznych w złotych, to wówczas ich oprocentowanie musiałoby wynosić 9-11 proc., może więcej. A zwykle nie przekracza 9 proc.
- Banki lokaty traktują jak magnes, który ma do nich przyciągnąć nowych klientów. W zamian za wysoko oprocentowaną lokatę klient w banku musi jeszcze założyć konto - tłumaczy Paweł Majtkowski. Tego wymaga od klientów np. Nordea, ING czy BGŻ. A stąd już prosta droga do sprzedania takiej osobie kolejnych produktów - kredytów, kart kredytowych etc. Czyli produktów wysoko marżowych, na których banki zarabiają, i to niemałe pieniądze.
źródło - [Dziennik Polska z dnia 10-10-2008]