Już teraz dostanie kredytu we frankach graniczy z cudem. Bo choć pożyczki we frankach wciąż pozostają w ofercie wielu banków, to tak podwyższyły one wysokość niezbędnego wkładu własnego i zaostrzyły procedury obliczania zdolności kredytowej, że coraz mniej klientów spełnia nowe wymagania.
"Banki stosują wybieg: utrzymują te kredyty w ofercie, by nie zepsuć sobie opinii oraz żeby klient nadal był przekonany, że taki kredyt otrzyma. Ale tak naprawdę banki ich niemal nie udzielają" - mówi DZIENNIKOWI doradca klienta ds. kredytów z firmy Money Expert Małgorzta Skwierczyńska. "Dodatkowo by zniechęcić klientów do tych kredytów, podniosły marże do stawek wynoszących już nawet 3 procent" - dodaje.
Od dwóch lat franki były w Polsce hitem. W tym roku kredyty udzielone w tej walucie stanowiły aż 65 proc.wszystkich kredytów hipotecznych. Były popularne, bo były tanie i łatwo dostępne - banki, udzielając ich, zadowalały się niższą zdolnością kredytową niż przy kredycie złotówkowym. Teraz jednak - po wybuchu kryzysu - Szwajcarzy nie chcą pożyczać franków zagranicznym bankom i waluty zaczęło brakować. W efekcie obiecanych kredytów na czas nie dostają nawet ci klienci, którzy z bankami podpisali już umowy. "Mija zastrzeżony w umowie tydzień, a bank nie ma waluty, więc opóźnia czasem nawet o kilkanaście dni przesyłanie klientowi raty kredytu. Takie sytuacje stały się już niestety normą" - mówi DZIENNIKOWI Paweł Majtkowski z Expandera.
To dlatego Komisja Nadzoru Finansowego wezwała banki, które nie radzą sobie z obsługą walutowych kredytów do zaprzestania ich udzielania. "To wreszcie ukróci fikcję kredytów we frankach, których banki nie są w stanie udzielać klientom, ale wciąż je im obiecują" - uważa ekspert Open Finance Aleksandra Łukasik. "Przynajmniej klient będzie miał jasność, co jest rzeczywiście dostępne na rynku, a nie będzie wabiony martwymi ofertami" - dodaje.
Ale polecenie KNF, jak uważają eksperci, może doprowadzić nawet do całkowitego wstrzymania kredytów w tej walucie. - Już jest ciężko z frankami, a po poleceniu KNF mogą one w ogóle zniknąć - mówi Skwierczyńska. - Gdybym sama była w takiej sytuacji, to jak najszybciej postarałabym się o kredyt we frankach, póki jeszcze jakiekolwiek są udzielane. Ich zniknięcie to już kwestia tylko kilku tygodni - dodaje.
Dlatego, kiedy 28-letni Mateusz Szubak z Warszawy usłyszał o poleceniu KNF, zdecydował, że nie w przyszłym tygodniu, tylko już jutro podpisze z bankiem umowę kredytową. "Umowę miałem podpisywać dopiero w środę po długim weekendzie. Zdecydowałem, że wcześniej zwolnię się z pracy i od razu załatwię wszelkie formalności" - mówi Szubak. "Boję się, że jak się nie pośpieszę, to już nigdzie kredytu we frankach nie dostanę" - dodaje.
Klientów uspokaja ekonomista Ryszard Petru. - Myślę, że część banków jednak przy frankach zostanie, ale będzie to niewątpliwie oferta znacznie mnej dostępna niż do tej pory - mówi nam Petru. "Banki muszą zarabiać, a kredyty frankowe to za dobry towar, by się z niego całkiem wycofać."