Od 31 grudnia zmienią się zasady wykupu mieszkań lokatorskich w spółdzielniach. W wielu wykup może kosztować kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jednak prawdopodobnie będą i takie, w których opłaty nie wzrosną. Jak to możliwe?
Zmiana zasad wykupu mieszkań w spółdzielniach jest nieunikniona, gdyż obecne, super korzystne dla lokatorów zasady zakwestionował w grudniu ubiegłego roku Trybunał Konstytucyjny. Równocześnie umożliwił funkcjonowanie niekonstytucyjnego przepisu jeszcze przez rok, czyli do 30 grudnia tego roku. Po tym terminie zaczną więc obowiązywać nowe.
Ministerstwo Infrastruktury ujawniło we wtorek projekt nowelizacji ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Zakłada ona, że decyzję w sprawie kosztów wykupu ma podejmować walne zgromadzenie spółdzielni większością dwóch trzecich głosów. Jeśli mieszkanie było zbudowane za kredyt, który państwo częściowo umorzyło spółdzielni, to ta musiałaby dać lokatorowi co najmniej 50-proc. upust. W praktyce lokatorzy zapłacą - w najgorszym przypadku - jedną czwartą wartości rynkowej mieszkania. W dużych miastach może to być nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Spółdzielnie mogłyby dawać i większe rabaty. A gdyby walne zgromadzenie nie było w stanie podjąć uchwały wymaganą większością głosów? Wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń wyjaśnia, że w tej spółdzielni obowiązywałyby dotychczasowe zasady. Czyli ci lokatorzy, którzy spłacili koszt budowy swoich mieszkań, mogliby zostać ich właścicielami po dopłaceniu nominalnej kwoty kredytu umorzonego przez państwo. Przypomnijmy, że w przypadku mieszkań lokatorskich wybudowanych przez spółdzielnie w czasach PRL są to symboliczne kwoty - nawet kilka czy kilkanaście złotych! Dochodzą jeszcze koszty związane z transakcją (notarialne i sądowe) - w sumie wynoszą nieco ponad tysiąc złotych.
Nowela ma też załatwić problem umów przekształcających mieszkania lokatorskie w spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu (jest to możliwe, jeśli budynek stoi na gruncie, którego spółdzielnia nie jest właścicielem ani użytkownikiem wieczystym). Okazało się, że umowy pisemne, które lokatorzy zawarli ze spółdzielniami po 31 lipca 2007 r. są nieważne. Z ustawy zniknął bowiem przepis, który zwalniał w obowiązku zawarcia aktu notarialnego. Wyjściem z pułapki jest wizyta u notariusza. Ale resort chce zaoszczędzić lokatorom wydatków (co najmniej tysiąc złotych). Nie tylko przywraca więc przepis, który zezwala na przekształcenie lokalu w formie zwykłej umowy pisemnej, ale także usankcjonuje zawarte do tej pory tego typu umowy.
źródło - [Gazeta Wyborcza z dnia 18-02-2009]