Jeśli jeszcze nie dostałeś ze swego banku listu z nową taryfą opłat i prowizji, to jesteś szczęściarzem. Większość z 20 milionów posiadaczy kont osobistych już musiała stawić czoła podwyżkom.
Najbardziej narzekają klienci PKO BP, który podwyższył opłatę za prowadzenie konta z 5,4 do 6,9 zł, zwiększył do 1,8 proc. (co najmniej 60 zł) prowizję za debet na koncie, a na domiar złego każe sobie płacić drakońskie prowizje za wypłaty z bankomatów obcych banków (nawet 3 proc. wypłacanej kwoty, co najmniej 5 zł).
Inne banki nie pozostają w tyle. Od maja wzrosła opłata za prowadzenie rachunków w Multibanku (np. Multikonto Active zdrożało z 7 do 9,5 zł miesięcznie). O złotówkę - z 7 do 8 zł podrożał z kolei abonament za podstawowe konto w banku ING. Większość banków zwiększyła prowizję za przelewy zlecane w oddziałach, przeciętnie - o złotówkę więcej za zlecenie.
Banki rozpaczliwie szukają w naszych kieszeniach dodatkowych pieniędzy, bo muszą płacić słone odsetki od depozytów (nawet 6-7 proc. rocznie). Tych kosztów nie pokrywają udzielone przy niskich marżach kredyty hipoteczne. Dochód z rat spłacanych kredytów nierzadko jest niższy od kosztów odsetek od depozytów. Podwyżki opłat za konta osobiste to najprostszy sposób na wyrównanie tych strat.
Na pierwszy rzut oka podwyżki prowizji są niewielkie, ale - wiadomo - ziarnko do ziarnka... Półtora złotego miesięcznie więcej za konto, złotówka więcej za każdy przelew, 10 zł więcej za wydanie karty... Roczny koszt konta bankowego może być nawet o 100 zł wyższy niż kilka miesięcy temu! Z powodu samych tylko podwyżek abonamentów każdy klient PKO BP dodatkowo zostawi w tym banku 28 zł rocznie, zaś posiadacz konta w ING - 24 zł.
Z obliczeń "Gazety" wynika, że na podwyżkach najbardziej ucierpisz, jeśli z usług bankowych korzystasz głównie za pośrednictwem oddziałów i przez telefon. Roczny koszt korzystania z konta może wynieść nawet 420-440 zł! I to bez debetów, kart kredytowych i innych ekstrawagancji, bo za nie płaci się dodatkowo.
W lepszej sytuacji jesteś, jeśli łączysz się z bankiem przez internet. Koszty przelewów internetowych w większości banków nie wzrosły. Średnio taki przelew kosztuje tylko 50 gr, a jeśli byś zlecił go w oddziale, to aż 4-5 zł. Ale nawet wygodne konto internetowe w niektórych bankach może kosztować do 180 zł roczni (choć są też internetowe konta za darmo, np. w ING, czy mBanku).
Jeśli nie chcesz, by komfort bankowego konta kosztował cię aż tyle, prześwietl ofertę banku i sprawdź, czy nie płacisz słono za rzeczy, z których nie korzystasz. Pomyśl też, czy masz konto skrojone do własnych potrzeb.
1. Dostosuj abonament do siebie
Banki ciągle zmieniają coś w ofertach kont. Niewykluczone, że twoje obecne wcale nie jest dla ciebie najkorzystniejsze. Czasem warto nawet zapłacić wyższy abonament, by mniej płacić za przelewy albo za dostęp do konta przez internet. Np. w banku Pekao możesz wykupić konto Optymalne (za 3,99 zł miesięcznie), Aktywne (za 5,99 zł) albo Aktywne Plus (za 9,99 zł). Optymalne jest najtańsze, ale za dostęp do niego przez internet dodatkowo zapłacisz 6 zł miesięcznie. Aktywne Plus jest najdroższe, ale tylko ono daje darmowe przelewy przez internet i bezpłatne zlecenia stałe.
Jeśli masz konto Optymalne, ale przelewy zlecasz wyłącznie przez internet, to przepłacasz. Nie dość, że zapłacisz i tak 9,99 zł abonamentów (3,99 zł plus 6 zł), to jeszcze za każdy przelew bank zabierze 50 gr prowizji. Za konto Aktywne Plus - zapłaciłbyś tyle samo, ale przelewy miałbyś za darmo.
Inny przykład: w ING możesz mieć konto z dostępem przez internet za 8 zł miesięcznie (konto Standard) albo za darmochę (konto Direct). Ale jeśli zlecasz przelew w oddziale, to mając konto Standard zapłacisz 4 zł prowizji, a z Direct - aż 9 zł. Od sztuki!
2. Kontroluj kredyt w koncie
Taki kredyt w koncie to dobra rzecz. Można w każdej chwili zejść pod kreskę, a rachunek dalej wypłaca. Ale debet dobieraj zawsze do swoich potrzeb, bo bank każe sobie słono płacić za samo udostępnienie pieniędzy - nawet 2-3 proc. rocznie! Jeśli bank przyznał ci np. 5000 zł limitu, to raz w roku zapłacisz do 150 zł prowizji za przedłużenie umowy. Dlatego nie powinieneś utrzymywać limitów kredytowych wyższych, niż naprawdę potrzebujesz. Bo to kosztuje i to słono. Uważaj - płacisz prowizję niezależnie od tego, ile pieniędzy z tej kwoty faktycznie wykorzystałeś! Nie opłaca się mieć kredytu na wszelki wypadek.
3. Oddaj bankowi zbędne karty
Jeśli masz w portfelu kilka kart debetowych albo kredytowych, to jest ryzyko, że pożerają ci one pieniądze. Dlaczego? Banki - choć często wydają karty za darmo - po roku każą sobie płacić prowizję ze przedłużenie umowy (nawet kilkadziesiąt złotych!). Jeśli karta jest ci potrzebna, to warto prowizję zapłacić. Ale jeśli masz np. trzy karty, a używasz tylko dwóch, to po co?
Tym bardziej że niektóre chytre banki ukarzą cię, jeśli nie używasz karty wystarczająco często. Jeśli przynajmniej kilka razy w miesiącu nie zapłacisz kartą w sklepie (uwaga: wypłaty z bankomatów się nie liczą!), to bank pobierze prowizję od 2 do 6 zł. Tak czy inaczej pozbądź się kart, z których nie korzystasz.
4. Uważaj na obce bankomaty
Korzystanie z obcych bankomatów jest zdradliwe. Jeśli nie masz pod ręką bankomatu swojego banku, który daje gotówkę za darmo, musisz się liczyć z wysoką prowizję. Może nawet wyższą, niż cały miesięczny abonament za konto! Do niedawna w większości banków wypłaty z obcych bankomatów były obłożone stała prowizją (najczęściej 5 zł), ale teraz największe banki (w tym PKO BP i Pekao), każą sobie płacić prowizję procentową. Jeśli wyjmujesz z obcej maszyny 300 zł, to zapłacisz 3-4 proc. prowizji. Nawet 12 zł! Jeden taki nieostrożny epizod w miesiącu i koszt konta bankowego idzie w górę dwukrotnie.
5. Przez telefon rozmawiaj z automatem
Dla wielu z nas najwygodniej jest do banku zadzwonić. Takie zlecanie przelewów jest zwykle tańsze niż w oddziale banku, a znacznie wygodniejsze (brak kolejek!). Ale uwaga: w wielu bankach zapłacisz zupełnie inną prowizję, jeśli będziesz chciał połączyć się z konsultantem, a inną - jeśli wystarczy ci rozmowa z automatem, czyli rejestracją zlecenia poprzez klawiaturę telefonu. W Citibanku za zlecenie automatyczne nie płacisz w ogóle, ale za konsultanta owszem i to 3,99 zł od przelewu. W Multibanku (konto Ja lub My) za przelew z pomocą żywego operatora zapłacisz 3-5 zł.
6. Zgarnij premię za lojalność
I na koniec żeby zrobiło się milej. Jeśli twój bank nagradza za lojalność, skorzystaj. Np. w Banku Millennium możesz nie płacić ani grosza za konto, jeśli z innego banku przeniesiesz do niego kartę, lokatę albo kredyt. Ponieważ standardowa opłata za konto w Millennium to 6 zł miesięcznie, do zarobienia jest 72 zł rocznie. Są też banki (np. Multibank), które zwolnią cię z opłat za rachunek, jeśli comiesięczne wpływy na konto przekroczą określoną wartość.
źródło - [Gazeta Pieniądze z dnia 13-05-2009]