Czy osoby poszukujące taniego kredytu powinny skorzystać z programu "Rodzina na swoim", czy lepiej zrobią, zaciągając coraz bardziej popularny kredyt w euro? Zdaniem analityków firmy Expander - Niezależny Doradca Finansowy jeżeli złoty w przyszłości będzie się umacniał, to kredyt w euro, mimo braku rządowych dopłat, może okazać się tańszy.
- Jeżeli wejdziemy do strefy euro przy euro wartym 3,2 zł, to za kredyt we wspólnej walucie o równowartości 200 tys. zł zapłacimy w ciągu 30 lat nawet 40 tys. mniej - wylicza Jarosław Sadowski, analityk Expandera. Ale ostrzega: jeśli złoty pozostałby mniej więcej na obecnym poziomie albo osłabił się, to biorący kredyt w euro niestety zapłacą więcej.
Expander wyliczył sumę rat, jakie będą musiały zapłacić w ciągu 30 lat osoby zaciągające kredyty w wysokości 200 tys. zł w ramach programu "Rodzina na swoim", oraz porównał z kosztami, jakie będą musieli ponieść zaciągający coraz popularniejsze obecnie kredyty w euro. - Nie jest łatwo zdecydować, co jest lepsze, gdyż każde rozwiązanie ma pewne zalety i pewne wady - mówi Jarosław Sadowski.
Jedną z zalet kredytów z dopłatami jest brak ryzyka kursowego. Kredyt z rządową pomocą jest bowiem udzielany tylko w rodzimej walucie. - Za tego rodzaju kredytem przemawia również niższa wysokość początkowych rat. W przypadku kredytu na kwotę 200 tys. zł, zaciągniętego na okres 30 lat, pierwsza rata wyniesie ok. 946 zł, czyli o 354 zł mniej niż w przypadku zwykłego kredytu w złotych - mówi Sadowski.
Ale są też mankamenty kredytów z dopłatą. Po 8 latach skończą się dopłaty, wtedy rata kredytu gwałtownie wzrośnie. Kolejny minus: nie każdą nie- ruchomość można kupić za taki kredyt. Banki mogą go udzielić jedynie na mieszkanie, którego powierzchnia nie przekracza 75 mkw., lub na 140-metrowy dom, a dodatkowo cena nieruchomości musi mieścić się w limicie ustalonym dla danego miasta lub województwa. I wreszcie: nie każdy może go zaciągnąć. Preferencyjnego kredytu wciąż nie dostanie singiel, a jedynie małżeństwo lub osoba samotnie wychowująca dziecko.
W przypadku kredytu w euro podstawową wadą jest niepewność co do kursu walutowego. Niewątpliwą zaletą jest natomiast niska wysokość raty w porównaniu do standardowego kredytu złotowego: dla pożyczki w wysokości 200 tys. zł rozłożonej na 30 lat pierwsza z rat wyniesie ok. 998 zł. Poza tym można go zaciągnąć na dowolną nieruchomość. Nie obowiązują tu bowiem regulacje stosowane w programie "Rodzina na swoim".
Okazuje się, że decydujący wpływ na ostateczną ocenę obu rodzajów pożyczek będą miały dwa czynniki: kurs euro w przyszłości, zwłaszcza w momencie wejścia Polski do strefy euro, oraz wysokość stóp w strefie euro i w Polsce - wynika z wyliczeń Expandera.
Analitycy w symulacji przyjęli, że w strefie euro będziemy za 8 lat, czyli dokładnie po zakończeniu okresu dopłat do preferencyjnego kredytu. Przyjęli też, że obecnie średnia marża kredytu z rządową pomocą wynosi 2,5 proc., a w euro - 3,2 proc.
Okazuje się, że w pierwszym roku różnica między dwoma kredytami będzie niewielka. Suma pierwszych 12 rat kredytu z dopłatą wyniesie ok. 11,3 tys. zł, a kredytu w euro - 11,5 tys. zł, czyli zaledwie 200 zł więcej.
W kolejnych 7 latach zdecydowanie na plusie będą posiadacze kredytów z dopłatami. Spodziewany wzrost stóp procentowych w Unii niekorzystnie bowiem przełoży się na wysokość raty kredytu w euro. - EURIBOR będzie dążył do osiągnięcia swojej długoterminowej średniej wartości, czyli 3,2 proc. WIBOR również początkowo zacznie rosnąć, ale później będzie musiał spaść, gdyż stopy procentowe w Polsce będą dążyły od zrównania się z tymi w Unii - szacują analitycy Expandera.
Eksperci wyliczyli, że przy tych założeniach posiadacze złotowych kredytów z dopłatą zapłacą w ciągu tych 7 lat ok. 81 tys. zł. Koszt dla kredytu w euro będzie zależał od wartości kursu wspólnotowej waluty. Jeżeli kurs euro utrzyma się średnio na poziomie 3,8 zł, to na spłatę rat trzeba będzie przez 7 lat wydać 93,5 tys. zł, a jeśli kurs spadnie do 3,2 zł - 86 413 zł.
Sytuacja diametralnie zmieni się po 8 latach - wtedy na pozycji przegranej znajdą się posiadacze kredytów złotowych. Skończy się bowiem okres dopłat do preferencyjnego kredytu, a więc nastąpi nagły wzrost rat. Dodatkowo jeśli Polska wejdzie do Eurolandu, to pozostałe do spłaty zadłużenie zostanie przeliczone na euro.
Jeżeli kurs wymiany wyniesie 3,2 zł za 1 euro, to posiadacz kredytu z dopłatą będzie miał do spłaty 55 623 euro, jeśli zaś kurs wymiany wyniesie 3,8 zł - dług wyniesie 46 840 euro. W obu przypadkach będzie to więcej niż w przypadku osoby, która od razu zaciągnęła kredyt w euro - jej pozostanie do spłaty 43 337 euro.
- Tak więc to właśnie poziom kursu wymiany tak naprawdę rozstrzygnie o tym, który kredyt okaże się tańszy - mówi Sadowski.
źródło - [Polska - Pieniądze - z dnia 28-01-2010]