W artykule "Drzewa nie mogą przeszkadzać sąsiadowi" przedstawiono sytuację, gdy sąsiad sadzi drzewa blisko granicy działki i zasłaniają one widok w lokalu. A kto ponosi koszty usunięcia drzew w sytuacji, gdy rosły one już kilkadziesiąt lat, a dopiero potem sąsiad wybudował dom blisko granicy działki? Czy usunięcie drzew jest obowiązkiem właściciela gruntu z drzewami, czy też właściciela, który wybudował obiekt blisko rosnących już drzew? Konary tych drzew grożą złamaniem i uszkodzeniem postawionym obiektom. Kto powinien przycinać te konary i na czyj koszt?
Nie wszystkie sporne sprawy sąsiedzkie regulują przepisy kodeksu cywilnego o wykonywaniu prawa własności (art. 140-154). W niektórych sytuacjach sąsiedzi powinni między sobą uzgodnić jak postępować albo zwrócić się o rozstrzygnięcie do sądu. Jednak przepisy kodeksu cywilnego oraz innych ustaw dają pewne wskazówki.
Zasadą, o której trzeba pamiętać – również w kontekście postawionych pytań - jest ta wyrażona w art. 143 kc: w granicach określonych przez społeczno-gospodarcze przeznaczenie gruntu własność tego gruntu rozciąga się na przestrzeń nad i pod jego powierzchnią. Może to oznaczać, że jeśli z jednej działki konary drzew przechodzą na inną działkę, to dochodzi do ingerencji w przestrzeń nad tą drugą działką, a tym samym ingerencji w cudze prawo własności (immisja bezpośrednia). Tymczasem właściciel nieruchomości powinien powstrzymywać się od działań, które by zakłócały ponad przeciętną miarę korzystanie z nieruchomości sąsiednich. Jaka miara jest miarą przeciętną? Kodeks cywilny mówi o tym ogólnie w art. 144: przeciętna miara wynika ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych. Odnosząc te przepisy do postawionych przez czytelnika pytań można moim zdaniem powiedzieć, że jeżeli właściciel gruntu z drzewami wiedział lub powinien był wiedzieć (np. z planu zagospodarowania przestrzennego), że działka sąsiednia przeznaczona jest pod zabudowę, to powinien sadzić te drzewa w odpowiednim oddaleniu od granicy albo systematycznie przycinać gałęzie zanim przekroczą granicę z sąsiadem. Jeśli z jakiegoś powodu zostało to zaniedbane, to teraz na własny koszt właściciel drzew powinien je odpowiednio przyciąć.
Kolejna wskazówka znajduje się w art. 149 kc: właściciel gruntu może wejść na grunt sąsiedni w celu usunięcia zwieszających się z jego drzew gałęzi lub owoców. Oczywiście nie chodzi tu o to, że właściciel drzew musi osobiście dokonać przycinki, może ją zlecić np. specjaliście. Oczywiste jednak, że organizuje przycinkę własnym sumptem. I ważna sprawa: sąsiad nie może się sprzeciwić wejściu na swój grunt, a jednocześnie przepisy nie nakazują uzgadniać z nim terminu tego wejścia. Jednak lepiej to zrobić, gdyż nieoczekiwane wkroczenie może być przez sąsiada uznane za naruszenie miru domowego. Poza tym jeśli w wyniku wejścia na cudzą posesję powstanie jakakolwiek szkoda, właściciel tej posesji może żądać jej naprawienia.
Jednocześnie z treści art. 150 wynika, że sąsiad, który nie życzy sobie, by na jego grunt zwieszały się konary cudzych drzew, powinien wyznaczyć właścicielowi tych drzew odpowiedni termin do ich usunięcia. Dopiero jeśli sąsiad nie usunie gałęzi w wyznaczonym terminie, właściciel gruntu może je sam obciąć i zachować dla siebie. To samo dotyczy owoców z tych drzew. Przepis nie rozstrzyga, kto w takiej sytuacji płaci za wykonanie przycinki i np. usunięcie ściętych konarów. Z przedstawionych wcześniej przepisów można wyciągnąć wniosek, że właściciel drzew powinien zwrócić koszt usunięcia gałęzi, lecz w sytuacji konfliktowej trudno się spodziewać, by zrobił to bez przymusu w postaci orzeczenia sądu. Warto zwrócić uwagę na uchwałę Sądu Najwyższego z 26 lipca 1972 r. (sygn. akt III CZP 45/72). W uzasadnieniu sąd zauważył, że właściciel gruntu nie może żądać usunięcia cudzych gałęzi, lecz przysługuje mu w stosunku do sąsiada roszczenie o nieczynienie mu przeszkód w dokonaniu przycinki.
W jednym przypadku sąsiad może uszkodzić albo zniszczyć całe drzewa na cudzej posesji bez zgody jej właściciela i uzgadniania terminów. Chodzi o konieczność odwrócenia niebezpieczeństwa grożącego bezpośrednio dobrom osobistym (np. życiu i zdrowiu), własnym lub osoby trzeciej. Np. trzeba usunąć drzewo, które zostało nadłamane przez wichurę i grozi przewróceniem na przechodniów. Właściciel drzewa ma jednak prawo żądać naprawienia wynikłej stąd szkody. Tak stanowi art. 142 par. 1 kc. Przepis ten stosuje się także w razie niebezpieczeństwa grożącego dobrom majątkowym (np. budynkowi), chyba że grożąca szkoda jest oczywiście i niewspółmiernie mniejsza aniżeli uszczerbek, który mógłby ponieść właściciel drzew wskutek ich uszkodzenia lub zniszczenia. Niestety w wielu przypadkach dopiero sąd może rozstrzygnąć, czyje dobro jest ważniejsze.
Osoba zamierzająca usunąć całe drzewa (nawet ich właściciel) powinna pamiętać o innych ograniczeniach, wynikających z przepisów ustawy o ochronie przyrody. Na całkowitą wycinkę drzew potrzebne jest zezwolenie wójta, burmistrza albo prezydenta miasta. Wydawane jest na wniosek posiadacza nieruchomości, np. jej właściciela, użytkownika, dzierżawcy.
Bez zezwolenia odpowiednich organów można usunąć m.in. drzewa owocowe (chyba, że rosną na terenie nieruchomości wpisanej do rejestru zabytków oraz w granicach parku narodowego lub rezerwatu przyrody - na obszarach nieobjętych ochroną krajobrazową), a także drzewa nie starsze niż pięcioletnie. Art. 83 ust. 6 wymienia też inne szczególne przypadki, gdy drzewo może być usunięte bez zezwolenia.
Samo zezwolenie nie uwalnia od opłaty za usunięcie drzewa, której wysokość zależy od obwodu pnia oraz rodzaju i gatunku drzewa. Ponosi ją posiadacz nieruchomości, na której rosną drzewa do usunięcia. Jednak w pewnych przypadkach opłata taka nie jest naliczana. Dzieje się tak m.in. wtedy, gdy:
· osoba fizyczna uzyskała zezwolenie na wycięcie na cele niezwiązane z prowadzeniem działalności gospodarczej;
· drzewo obumarło lub nie rokuje szansy na przeżycie, z przyczyn niezależnych od posiadacza nieruchomości;
· zagraża bezpieczeństwu ludzi lub mienia w istniejących obiektach budowlanych;
· posadzono je lub samo wyrosło na nieruchomości po zakwalifikowaniu jej w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego na cele budowlane;
· jest topolą o obwodzie pnia powyżej 100 cm, mierzonego na wysokości 130 cm, nienależącą do gatunków rodzimych, jeżeli zostanie zastąpione w najbliższym sezonie wegetacyjnym drzewem innego gatunku.
Poza tym opłata może być anulowana, jeśli zezwolenie na usunięcie przewiduje przesadzenie drzew w inne miejsce lub zastąpienie innymi drzewami.
Natomiast za usunięcie drzewa bez zezwolenia wójt, burmistrz albo prezydent miasta wymierza administracyjną karę pieniężną. Jest ona bardzo wysoka (trzykrotność opłaty za usunięcie), więc nie warto ignorować obowiązku uzyskania zezwolenia.
zrodlo - [Rzeczpospolita - Nieruchomosci - z dnia 20-04-2010]