Teoretycznie zmiana dostawcy prądu może przynieść spore oszczędności. W praktyce bywa inaczej. Decyzję o wyborze (lub jego braku) trzeba podejmować z namysłem. Na co zwrócić uwagę?
Teoretycznie zmiana dostawcy prądu może przynieść spore oszczędności. W praktyce bywa inaczej. Decyzję o wyborze (lub jego braku) trzeba podejmować z namysłem. Na co zwrócić uwagę?
Eksperci przekonują, że zmiana dostawcy prądu może obniżyć rachunki nawet o 10 proc. W rzeczywistości trudno osiągnąć taki wynik. Dystrybutorzy energii i pośrednicy sprzedający prąd zastawiają na klientów różne pułapki, które podnoszą ostateczną opłatę. Oto kilka przykładów.
Przykład pierwszy: odszkodowanie za rozwiązanie
Zmiana dostawcy energii elektrycznej wiąże się z koniecznością wypowiedzenia dotychczasowej umowy. Zwykle robi to za klientów nowy sprzedawca. Jednak postanowienia zawarte w regulaminie wciąż obowiązują. Na ich podstawie dotychczasowy dostawca prądu może naliczyć swoim byłym już odbiorcom karną opłatę zwaną odszkodowaniem. Stanie się tak, gdy umowa terminowa zostanie wypowiedziana przed upływem jej ważności.
Sposoby naliczania odszkodowania są różne. Tauron GZE wpisuje do umów punkt, w myśl którego klient musi zapłacić konkretną kwotę (pomnożoną przez liczbę miesięcy pozostałych do końca umowy). W pakiecie "Bezpieczny" jest to 25 zł. Jeśli więc ktoś wypowiada umowę zawartą na okres 24 miesięcy na rok przed jej końcem, będzie musiał dodatkowo dopłacić 300 zł.
Z kolei firma pośrednicząca w sprzedaży prądu - Energetyczne Centrum - stosuje skomplikowany wzór, w którym ostateczna wysokość odszkodowania zależy od różnicy między ceną za kWh w umowie na czas określony i nieokreślony i liczby miesięcy do końca okresu obowiązywania umowy.
Podpisując umowę o zmianie dostawcy prądu, warto więc zorientować się, na jakich warunkach można zerwać nowe zobowiązanie. A także ile będzie kosztowało rozwiązanie współpracy z dotychczasowym dostawcą. W wielu przypadkach może się okazać, że dodatkowe koszty zniwelują potencjalne oszczędności.
Przykład drugi: opłaty handlowe
Aby ułatwić klientom wybór nowego dostawcy prądu, Urząd Regulacji Energetyki stworzył specjalny serwis, w którym można porównywać poszczególne oferty. Jednak to, co tam widzimy, to jedynie cena za zużytą energię elektryczną. Wielu sprzedawców stosuje oprócz niej dodatkowe opłaty.
Należą do nich min. opłaty handlowe lub rozliczeniowe. Ich wysokość może być różna. Przykładowo, wspomniane wcześniej Centrum Energetyczne pobiera 6,5 zł miesięcznie ekstra w przypadku taryfy standard. RWE Polska, w taryfie "Najprostsza dla Ciebie", każde sobie płacić dodatkowo od 1,99 zł do 19,90 zł miesięcznie, w zależności od cyklu rozliczeniowego.
Niższe opłaty za energię mogą więc okazać się znacznie wyższymi. Dodatkowa opłata w wysokości 6,5 zł miesięcznie to 78 zł rocznie. Wystarczająco, by klient nic nie zaoszczędził na nowej ofercie.
Przykład trzeci: ubezpieczenie
Niektórzy sprzedawcy wybierają jeszcze inną formę na dodatkowy zarobek. Oprócz rachunku za energię proponują klientom ubezpieczenie. Tak robi np. Centrum Energetyczne w przypadku taryfy "Energia na zdrowie". Ile wynosi opłata? Od 34 zł za wersję podstawową do 84 zł za rozszerzoną. Miesięcznie.
Nawet, jeśli klient wybierze wersję podstawową, w ciągu roku zapłaci 408 zł więcej. Trudno o oszczędności, które zrekompensowałyby wydatek rzędu jednej czwartej ceny zużytej energii.
Przykład czwarty: dwa rachunki za to samo
Nie można także zapominać o tym, że sprzedawca nie jest producentem prądu. Kupuje go jedynie od koncernu energetycznego. Często nie posiada także własnej sieci przesyłowej. Tę wynajmuje od innej firmy, często również wchodzącej w skład energetycznej korporacji. W efekcie klient, który podpisze prąd z takim dostawcą, dostaje dwa rachunki: za zużytą energię oraz za dystrybucję.
W wyliczeniach na stronie URE uwzględniono obie stawki. Jednak wielu sprzedawców oferuje różnego rodzaju oferty promocyjne, których w kalkulatorze regulatora nie ma. Tak, jak firma Duon, której przypadek opisał w maju 2012 roku dziennik Metro.
Duon zaoferował (w serwisie Groupon) niezwykle atrakcyjną, na pierwszy rzut oka ofertę. Miesięczny rachunek za zakup energii elektrycznej miał w niej wynieść około 56 zł (jednak tylko do końca roku, później rósł do ok. 100 zł). Tyle, że do tej kwoty należało doliczyć opłatę dystrybucyjną.: w zależności od regionu, od 55 do 79 zł. W efekcie oferta Duona, poza promocją, okazywała się znacznie droższa od innych.
Przykład piąty: oszczędności-nieoszczędności
Eksperckie wyliczenia pokazujące oszczędności rzędu 10 proc. bazują zwykle na prostym założeniu: że zmieniamy dostawcę najdroższego na najtańszego. W rzeczywistości taka sytuacja ma miejsce rzadko. Dlaczego?
Większość klientów ma podpisane umowy ze sprzedawcami należącymi do koncernów powstałych na bazie wcześniejszych zakładów energetycznych, do których byli niejako "przypisani". Ich taryfy wcale nie są najdroższe.
Przykładowo, w Katowicach najtańszą opcję ma realnie Tauron GZE, z którym "z definicji" podpisane mają umowy mieszkańcy miasta. Jakakolwiek zmiana będzie dla nich, prawdopodobnie, oznaczała wyższe rachunki. O czym także nie należy zapominać i co może tłumaczyć, dlaczego dostawcę prądu zmienia jedynie ułamek procenta gospodarstw domowych.
źródło - [domiporta z dnia 20-12-2012]