Jeśli myśli się o kredycie hipotecznym, warto zgromadzić wkład własny, najlepiej co najmniej 20 proc. wartości nieruchomości. Dzięki temu można znacznie obniżyć koszty kredyt, a tym samym wysokość miesięcznej raty - wynika z raportu przygotowanego przez ekspertów z firmy doradczej Finamo.
Jeszcze dwa lata temu na polskim rynku królowały kredyty bez wkładu własnego. I trudno się temu dziwić, bowiem o ile Polaków było już stać, by spłacać na bieżąco raty, o tyle zdecydowana większość nie posiadała oszczędności na tyle dużych, by mogły być one użyte jako wkład własny.
Kryzys finansowy zmienił politykę banków. Spadek cen na rynku nieruchomości i znaczne wahania kursów walut sprawiły, że większość banków wprowadziła wymóg, by klient wykazał się posiadaniem pewnej sumy. Najczęściej musiało być to co najmniej 20 proc. wartości nieruchomości.
W ostatnim czasie jednak coraz więcej banków znów zaczyna rozluźniać politykę kredytową. Wiele z nich ponownie oferuje kredyty na 100 proc. wartości nieruchomości. Także marże zaczynają spadać, np. z najnowszego raportu firmy Open Finance wynika, że od początku października warunki kredytu zmieniło 11 banków, spadła marża m.in. w mBanku, MultiBanku i Pekao.
Okazuje się jednak, że klient, który przyjdzie do banku po kredyt bez wkładu własnego, dostanie dużo gorsze warunki niż osoba, która zdecyduje się wnieść swoje oszczędności. Co więcej - im ma wyższą kwotę - tym niższa będzie marża. - Ponieważ bankom zależy, by klienci współfinansowali zakupy nieruchomości, tabele wysokości marż zostały tak skonstruowane, by koszt kredytu spadał wraz z większym zaangażowaniem kredytobiorcy - mówi Majtkowski.
Najbardziej korzyść klienta widoczna jest przy wkładzie własnym w wysokości 20 proc. wartości nieruchomości. - Posiadanie takiego wkładu może obniżyć marżę nawet o 0,5 pkt proc. -_mówi Majtkowski. Na przykład w bankach Pekao i Nordea wysokość marży spada z 3,1 do 2,6 proc., a w Deutsche Banku z 2,7 zł do 2,3 proc.
Różnica wydaje się niewielka, ale okazuje się, że w przypadku kredytu na 300 tys. zł, rozłożonego na 30 lat miesięczną ratę można obniżyć nawet o blisko 100 zł. - Na przykład w Pekao rata bez wkładu własnego wyniesie 2054 zł, a jeśli klient wniesie własny wkład, spadnie do 1953 zł, czyli o blisko 5 proc. - wylicza Majtkowski. Już po roku zyskamy ponad 1211 zł, a w ciągu całego okresu kredytowania zapłacimy bankowi o 36,3 tys. zł mniej - wylicza.
Coraz więcej banków rezygnuje z wymogu posiadania przez klienta wkładu własnego
Dalsze zwiększanie wkładu własnego pozwala na jeszcze większe obniżenie bankowej marży. Jednak są to zyski są mniejsze. Wpłacając zamiast 20 proc. aż połowę wartości mieszkania, możemy zyskać obniżkę marży przeciętnie o zaledwie 0,2 pkt proc. Oznacza to jednak obniżenie miesięcznej raty kredytu na 300 tys. zł na 30 lat o dodatkowe 33 zł, co oznacza w całym okresie kredytowania zysk na poziomie 12,2 tys. zł.
Niestety, banki skrupulatnie pilnują, by wkładu własnego nie kredytować pożyczką zaciągniętą w innym banku. Ale niekoniecznie trzeba mieć gotówkę. - Jeśli posiadamy mieszkanie, które nie jest obciążone hipotecznie, to wnosząc je jako dodatkowe zabezpieczenie, również znacznie obniżymy wysokość marży. To rozwiązanie może być korzystne dla osób, które mają szansę korzystnie wynająć swoje dotychczasowe lokum - radzi Majtkowski.
Ekspertów taka polityka banków nie dziwi. - Jeśli bank sfinansuje tylko 80 proc. wartości kupowanego mieszkania, a klient pokryje resztę, to ryzyko banku jest znacznie mniejsze. Przede wszystkim bank zabezpiecza się przed spadkiem ceny mieszkania. Nawet, gdyby cena nieruchomości spadł o 20 proc., bank nadal ma szansę na odzyskanie całej pożyczonej przez siebie kwoty - wyjaśnia Paweł Majt_kowski.
Zdecydowanie preferowanie wkładu własnego widać szczególnie w przypadku kredytów w walucie obcej. W niektórych bankach własne pieniądze mogą być konieczne, by w ogóle móc dostać pożyczkę na mieszkanie czy dom. [...]
źródło - [Polska The Times z dnia 19-11-2009]